piątek, 6 listopada 2015

1. Jak to wszystko się zaczęło - wprowadzenie

                  Wszystko zaczęło się 25 lat temu, w dniu moich narodzin.
 Historia która mogła potoczyć się w każdą inną stronę, niż potoczyła się w rzeczywistości.

Vivian tak właśnie nazwał mnie Ojciec. Wiem, że w głębi serca do samego końca liczył, że urodzi mu się syn. Syn, który kiedyś przejmie po nim całą spuściznę. Przecież tak właśnie działo się od 3 pokoleń. Życie jednak ma swoje scenariusze i urodziłam się ja, mała Vivian.
    
   Moja Matka, Martha zmarła gdy miałam zaledwie pół roku. Nowotwór, to podstępne dziadostwo. Wyniszcza człowieka zanim ten się zorientuje, że coś dzieje się nie tak. W skutek tego nie wiem jaka na prawdę była, jedyne co zostało to kilka zdjęć i opowiadań które usłyszałam od Ojca.

    Zostałam sama z Ojcem chyba w najgorszym momencie jaki mógł się zdarzyć.
Nie, jednak mówiąc, że zostałam sama z Ojcem, pominęła bym prawdę, która miała największy wpływ na to, kim jestem teraz i kim będę w przyszłości. Zostałam sama z Ojcem i jego rodziną.
Mam tu na myśli Braci. Pamiętam, że mieszkańcy różnie ich nazywali, klubem, gangiem, stowarzyszeniem. Jednak oni nazywali sami siebie klubem. W tamtym czasie było to 10 facetów. 
Facetów zżytych ze sobą niczym Bracia. Gotowych oddać za siebie życie, bez chwili zastanowienia.
Na ich czele stał mój Ojciec, Harry.  Wszędzie jeździli swoimi harleyami, prawdziwi pasjonaci. Każdy z nich, nosił skórzaną kamizelkę z mnóstwem naszywek i wielkim logiem klubu na plecach.
Pamiętam, że jako dziecko, zawsze chciałam mieć taką kamizelkę.

   Więc jako półroczne niemowlę zostałam pod opieką Ojca i chłopaków z klubu.
Wtedy pojawiła się Dora, która zajęła się moim wychowaniem. Była dla mnie jak prawdziwa Matka. Mieszkała razem z nami, gotowała, sprzątała i obdarzała mnie matczyną miłością. 
Oczywiście szybko stałam się oczkiem w głowie Ojca i Braci. 
Każdy członek rodziny, ( bo klub stanowił rodzinę ) pracował w warsztacie samochodowym mojego Ojca i Filipa. Filip to najbliższy przyjaciel Ojca i wspólnik w warsztacie. Nasz dom znajdował się dwie ulice od warsztatu ( który zarazem był siedzibą Braci ).
Jako mała, nieświadoma niczego dziewczynka bardzo dużo czasu spędzałam właśnie tam. Bracia zajmowali się mną na zmianę z Dorą, zawsze byłam pod opieką kogoś z rodziny.

   Czasami przypomina mi się jak byłam kilkuletnią dziewczynką, Ojciec po powrocie do domu często siadał na moim łóżku i myśląc, że śpię mówił, że uczyni wszystko aby chronić mnie i Naszą Rodzinę. Że nie pragnie dla mnie życia takiego jakie najprawdopodobniej mnie czeka, ale nie może zmienić tego jak jest. Wtedy nie rozumiałam tych słów, bo co z tego może wyciągnąć sześcioletnie dziecko.
Ojciec wraz z chłopakami często wyjeżdżał, jak mówili w interesach. Zawsze jeden albo dwóch Braci jednak zostawało razem ze mną i Dorą.

   Mam bardzo wiele wspomnień z dzieciństwa, wszystkie kręcą się w okół naszej Rodziny.
Niektórzy Bracia mieli żony i dzieci, to z nimi najczęściej się bawiłam,. Jednak wielu z nich miało tylko i wyłącznie klub. Odkąd pamiętam nazywali mnie księżniczką. Przez pierwsze kilka lat byli dla mnie wujkami którzy się mną opiekowali, oraz pracowali z moim Ojcem i spędzali razem czas.
Nigdy nie wiedziałam, dlaczego zamykają się w klubie w jednej z małych salek. Zdawałam sobie jednak sprawę, że gdy tam są nie mogę nawet zapukać do drzwi. Wielokrotnie pytałam Dorę, dlaczego tak robią, odpowiadała, że załatwiają sprawy firmowe.

   Wszystko zmieniło się gdy skończyłam 13 lat. Właśnie wtedy zaczęłam  zwracać większą uwagę co tak na prawdę dzieje się w moim najbliższym otoczeniu. Częściowo za sprawą dzieciaków ze szkoły i ich rodziców którzy nie zawsze patrzyli na mnie przychylnym okiem. Bałam się jednak opowiedzieć o tym Ojcu, więc jedynym powiernikiem moich zmartwień była Dora. Teraz po latach wiem, że Dora wiedziała dokładnie o wszystkim co działo się w mojej Rodzinie. Jednak nie mogła mi o niczym powiedzieć, głównie dlatego aby mnie chronić. Zresztą opowiadania o ochronie Rodziny pojawiały się bardzo często. 

   Początkiem wakacji Ojciec z chłopakami po raz kolejny wyjechali na kila dni, mówiąc, że jadą w podróż służbową. Powiedziałam Dorze, że idę do July i Patricka dzieci Filipa. Jednak tak na prawdę wybrałam się do warsztatu. Oczywiście było kilka osób które również tam pracowały, lecz nie byli oni związani z klubem, mój widok w ogóle ich nie dziwił. Od razu poszłam do salki przeznaczonej na zebrania, wiedziałam, że muszę w końcu dowiedzieć się tego, co tak na prawdę się dzieje. Sala jak sala, zwyczajna, w końcu gdy nie odbywały się niej zebrania często tu przebywałam. Tym razem przeszukałam dokładnie szafki i biurka, znalazłam księgi rachunkowe, plany rozbudowy warsztatu i inne dokumenty służbowe Ojca. Wszystko wydawało się w porządku do czasu. aż z jednej z zamkniętych na kluczyk szafek wydobyłam kilka zeszytów dotyczących działalności klubu...





Zaczęło się od serialu Son of Anarchy. Obejrzałam wszystkie sezony po 2 razy i postanowiłam, że może spróbuje sił i coś napiszę, mimo, że nigdy wcześniej nie pisałam,Wszystko co tu będzie zamieszczone nie jest streszczeniem serialu, jedynie pewnym nawiązaniem i różnymi rzeczami zaczerpniętymi z przygód serialowych chłopaków. Na pewno pojawi się motyw klubu motocyklowego, więzi łączących członków, zatargów między klubami, trudnych wyborów, przemocy, seksu.
Wszystko będzie krążyło wokół tych pojęć. Zapraszam do czytania i jeśli cokolwiek się spodobało lub nie z miłą chęcią przeczytam komentarze.